12:29, 19 Aug 2013 r. MŚ w Lekkoatletyce: Wynik dobry, czyli czas na zmiany

/files/news/mbi20130818-7852_201308181552.jpg

Reprezentacja Polski zakończyła starty w XIV Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce w Moskwie w eliminacjach sztafet 4x100 m. Mimo iż obie drużyny uzyskały najlepsze wyniki w sezonie, zarówno kobiety, jak i mężczyźni zajęli 11. miejsca.

Ze stolicy Rosji Polacy wracają z trzema medalami (złotym młociarza Pawła Fajdka i dwoma srebrnymi: Anity Włodarczyk w rzucie młotem i Piotra Małachowskiego w rzucie dyskiem), które dały Biało-Czerwonym 11. lokatę w tabeli medalowej. Wynik ten można określić jako ponadprzeciętny. Ośmiokrotnie w MŚ Polska zdobywała mniej niż trzy medale. Najlepszymi zawodami tej rangi był te z 2009 r., skąd wróciliśmy z ośmioma krążkami, a najgorszymi w 1987 r. w Rzymie, gdzie ani jeden Polak nie stanął na podium. Dwa lata temu Biało-Czerwoni wywalczyli tylko jeden, złoty medal.

W stu procentach sprawdziła się prognoza medalowa prezesa PZLA Jerzego Skuchy. Szef związku zapowiadał jednak także niespodzianki ze strony debiutantów oraz zawodników, którzy dotąd nie byli znani szerszej publiczności. I tu się rozczarował. Pozytywnym wyjątkiem była skoczkini wzwyż Justyna Kasprzycka, która w finale zajęła 6. miejsce z rekordem życiowym 1,97 m – takim, który zapewnił dwóm innym zawodniczkom brązowe medale. Można do grupy debiutantów zaliczyć oczywiście Pawła Fajdka, ale on już rok temu należał do kandydatów do medalu olimpijskiego, a szeroko znanym stał się po nieoczekiwanym niepowodzeniu w eliminacjach w Londynie.

Mistrzostwa w Moskwie potwierdziły, że konkurencje techniczne i biegowe to w polskiej lekkoatletyce dwie różne bajki. W tych pierwszych Biało-Czerwoni wywalczyli trzy medale i siedem miejsc w finałach. W biegach możemy pochwalić się tylko Marcinem Lewandowskim – czwartym na 800 m. Oprócz niego w finale biegała tylko Dominika Nowakowska na 5000 m, ale trudno to nazwać sukcesem, biorąc pod uwagę, że zawodniczka zajęła 15. lokatę z wynikiem gorszym o ponad 40 s od najlepszego w sezonie. 15. miejsce wywalczyła także Karolina Jarzyńska w biegu na 10000 m (nie rozgrywa się eliminacji w tej konkurencji), ale także jej wynik był daleki od rekordu życiowego. Po stronie plusów należy odnotować występ Grzegorza Sudoła i Łukasza Nowaka – odpowiednio szóstego i ósmego w chodzie na 50 km.

Trzeba też zauważyć, że kontuzja nie pozwoliła Adamowi Kszczotowi na skuteczną walkę o miejsce w finale 800 m, a Artur Noga na 110 m ppł przegrał miejsce w ósemce o 0,01 s. Dodajmy także, że po operacjach do formy nie zdążył powrócić dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski, który i tak zajął wysokie, 6. miejsce.

Poza skokiem wzwyż kobiet (Jarzyńska 6. i Kamila Stepaniuk 7. miejsce) reprezentanci Polski w skokach ponieśli klęskę. Szymon Kiecana wzwyż przeskoczył poprzeczkę zawieszoną jedynie na wysokości 2,17 m. Skoczkom o tyczce Annie Rogowskiej i Robertowi Soberze nie udało się zaliczyć ani jednej wysokości w eliminacjach. A to przecież w tej konkurencji święciliśmy największe triumfy w ostatnich latach. W MŚ w Daegu w 2011 r. jedyny medal (złoty) dla Polski wywalczył tyczkarz Paweł Wojciechowski, a w Berlinie 2009 r. złoto zdobyła Rogowska, a srebro Monika Pyrek.

W Rosji zawiodły sztafety. Wydaje się, że potęga polskich biegów rozstawnych to przynajmniej na jakiś czas historia. Ale trudno dziwić się takiemu stanowi rzeczy. W poprzednich latach zawodnicy stanowiący trzon sztafet uzyskiwali minima uprawniające do biegów indywidualnych. Na 100, 200 i 400 m oraz 400 m ppł pokazywali się w półfinałach i w finałach. W Moskwie indywidualnie pobiegli tylko na 200 m Marika Popowicz (25. w eliminacjach) i młodzieżowiec Karol Zalewski (20. w półfinale).

Biorąc pod uwagę słabsze rekordy życiowe od zagranicznych rywali szans w sztafecie 4x100 m trzeba szukać w wykonywaniu bezbłędnych, ryzykownych zmian. Ale mężczyźni takich nie zrobili. U pań było w tym aspekcie lepiej, ale te nie poradziły sobie na dystansie. Bliżej finałów były polskie drużyny w sztafecie 4x400 m. Można powiedzieć, że Polacy przegrali miejsce w ósemce przez pechowe wylosowanie miejsca w najsilniejszym biegu, w którym uzyskali ogólnie siódmy czas eliminacji.
Tak czy inaczej, w biegi rozstawne trzeba inwestować. W Polsce pracują wybitni szkoleniowcy, od lat z powodzeniem prowadząc zespoły sztafetowe. W tegorocznych zawodach rangi mistrzowskiej młodzieżowców i juniorów Biało-Czerwoni zdobywali złote i srebrne medale w sztafetach. Jest wielka szansa, że będą się prawidłowo rozwijać do igrzysk w Rio de Janeiro i znów Polacy powalczą o medale.

Prezes Skucha w rozmowie z portalem Eurosport.onet.pl określił start najliczniejszej w historii, 55-osobowej ekipy, jako udany. – Wypadliśmy na pewno lepiej niż dwa lata temu w Daegu i w ubiegłorocznych igrzyskach w Londynie. Cieszy zwłaszcza 12 miejsc w finałach, bo w Londynie mieliśmy ich tylko cztery – stwierdził szef PZLA. Jerzy Skucha dodał, że po mistrzostwach świata związek wprowadzi bardziej klarowne zasady szkolenia. Zawodnik będzie musiał wybrać, czy podporządkowuje się pod szkolenie centralne, czy będzie przygotowywał się na własną rękę, a jego przydatność do kadry będą weryfikowały wyłącznie wyniki. – W najbliższym czasie chcemy uruchomić trzy ośrodki przygotowań olimpijskich: w Poznaniu, Bydgoszczy i w Warszawie. Jak szybko to będzie możliwe będę wiedział po rozmowach w Ministerstwie Sportu i Turystyki – zakończył prezes PZLA.

W przyszłym roku w Sopocie odbędą się halowe mistrzostwa świata – pierwsza w Polsce lekkoatletyczna impreza tej rangi. Czy po mistrzostwach w Moskwie można określić, że jako gospodarz HMŚ będziemy mogli odegrać w nich istotną rolę? Sprawa nie wygląda najlepiej, bo żadna z konkurencji, w której Biało-Czerwoni zdobyli medale w Rosji nie jest rozgrywana w hali. Można założyć, że zdrowy i niezawodny będzie Tomasz Majewski. Walkę o medale stoczą skoczkinie wzwyż i panowie w biegu na 800 m. Powalczy na pewno Noga przez płotki. Być może odrodzi się polska tyczka i sztafety 4x400 m. Tak czy inaczej, najwyższy czas na zmiany zapowiadane przez związek i na pełną mobilizację.
ST


Na zdjęciu: W sztafecie 4x100 m Kamil Kryński (z lewej) odbiera pałeczkę od Karola Zalewskiego
Fot. Marek Biczyk
http://pzla.pl/index.php?_a=1&kat_id=23&_id=7354

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie