21:44, 12 Apr 2012 r. Kusznierewicz: Wypadek przy pracy

/files/news/08_og_str_mr_pol_kus2_600.jpg

Zapraszamy do przeczytania kolejnej relacji Mateusza Kusznierewicza z przygotowań jego i Dominika Życkiego do regat olimpijskich w żeglarskiej klasie Star.

Z regat na Majorce wróciłem niezadowolony. Ubiegły tydzień zapakowałbym najchętniej do worka i gdzieś głęboko zakopał, zapominając szybko o męczarniach i słabym wyniku, jakim jest jedenaste miejsce zajęte przez nas w tych zawodach [Trofeo SAR Princesa Sofia MAPFRE 2012 – red.].

Nieskory też byłem do pisania tej relacji. Człowiek z natury woli dzielić się i opowiadać o sukcesach i przyjemnych doświadczeniach, aniżeli o porażkach i kłopotach. Jednak od samego początku swojej kariery postanowiłem być prawdziwy i mówić o tych dobrych i tych słabszych momentach, w jakich się znalazłem. Tak wychowali mnie rodzice, za co jestem im wdzięczny. Wiele razy usłyszałem, że to cenna cecha i rzadkość mówić w dzisiejszych czasach tylko prawdę. Nie koloryzować, nie upiększać, nie ukrywać słabości czy niepowodzeń. Kilka razy mi się za to „dostało”, ale ja nadal robię to, co uważam za stosowne i prawdziwe.

Podczas regat na Majorce wiał słaby wiatr. Dawno przy takich warunkach nie pływaliśmy. Przez ostatnie dwanaście miesięcy żeglowaliśmy tylko przy średnich i silnych wiatrach. Okazało się, że przy słabym wietrze mamy bardzo duże braki. Ciężko nam było wyczuć łódkę, optymalnie sterować i przechylać ją, ustawiać naciąg want i pochylenie masztu. Pomimo, że żeglowaliśmy poprawnie taktycznie to traciliśmy bardzo dużo na prędkości.

W pierwszym wyścigu finiszowaliśmy na dziewiątym miejscu. W drugim nieco przywiało, co od razu dodało nam skrzydeł i przyniosło zwycięstwo. W kolejnych dniach znów było mało wiatru i zaliczyliśmy kilka wyścigów poza pierwszą dziesiątką. Ciężko było to zdzierżyć. Na domiar złego, w szóstym wyścigu złapano nas na falstarcie. Dowiedzieliśmy się o tym na mecie, na którą wpłynęliśmy na czwartej pozycji. Nie lubię gdybać, ale gdyby nie ten falstart uplasowalibyśmy się w regatach w okolicach trzeciego-czwartego miejsca.

Prawda jest taka, że wszyscy nasi rywale też mieli problemy z tymi trudnymi i wymagającymi warunkami. Jedni większe, drudzy mniejsze. Ale na koniec ci, co mieli wygrać, wygrali. I to mnie trochę martwi. Brazylijczycy, Anglicy, Francuzi, Niemcy, Nowozelandczycy będą naszymi głównymi rywalami w Londynie i na Majorce okazali się lepsi od nas.

Nie zamierzamy siedzieć z założonymi rękami, czekać aż pojawi się wybawienie i jakiś sposób na rozwiązanie naszych problemów. Każdego dnia po wyścigach siadaliśmy na długie odprawy, analizowaliśmy nasze starty, ustawienia, decyzje taktyczne i na bieżąco wyciągaliśmy wnioski. Jeszcze w trakcie regat dokonaliśmy kilku kluczowych zmian, które poprawiły naszą prędkość. Dopracowanie wszystkiego do lepszego poziomu będzie wymagało od nas kliku tygodni ciężkiej pracy na treningach przy słabym wietrze, ale wydaje nam się, że wiemy już co musimy zrobić, żeby w takich warunkach żeglować na równym poziomie z naszymi najgroźniejszymi rywalami. Nie sądzę, żebyśmy mieli kiedykolwiek nad nimi przewagę przy słabym wietrze taką, jaką mamy przy średnim i silnym. Ale zrobimy co w naszej mocy, żeby poprawić to, co nie zadziałało na Majorce.

Nasz kalendarz od teraz aż do igrzysk w Londynie jest bardzo napięty. Już w najbliższy poniedziałek rozpoczynamy mistrzostwa Europy. Będziemy żeglować u wybrzeży pięknego San Remo we włoskiej Ligurii. W zeszłym roku zdobyliśmy w mistrzostwach Starego Kontynentu srebrny medal. Zobaczymy jak będzie w tym roku. Wyniki i relacje po każdym dniu możecie śledzić na oficjalnej stronie regat: http://www.yachtclubsanremo.it/HOME?lang=en. Zapraszam też na mój profil na Facebooku i Twitterze.

Pozdrawiam, Mateusz

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie