O idei młodzieżowych mistrzostw świata w zapasach, które odbywają się w Bydgoszczy i polskich szansach mówi dyrektor sportowy Polskiego Związku Zapaśniczego Marek Wałachowski.
Młodzieżowe mistrzostwa świata odbywają się po raz pierwszy w historii. Kto wpadł na pomysł, by zorganizować tę imprezę?
- Dawno temu były podjęte próby przeprowadzenia takich zawodów, ale za każdym razem - i to we wstępnej fazie - kończyły się niepowodzeniem. Nie było wielkiego zainteresowania ze strony wielu federacji. Trzy lata temu przedstawiciele Polskiego Związku Zapaśniczego zaproponowali zorganizowanie młodzieżowych mistrzostw Europy. Udało się je zorganizować po raz pierwszy w 2015 roku – w Wałbrzychu. Impreza odniosła sukces przede wszystkim sportowy. W tym roku młodzieżowe mistrzostwa Europy odbyły się już po raz trzeci. Polscy działacze chcieli pójść dalej i zaproponowali mistrzostwa świata w kategorii do lat 23. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku w kalendarzu na 2017 roku nie było w planach tych zawodów. Ostateczna decyzja zapadła w kwietniu.
Jakie są sportowe korzyści organizacji mistrzostw świata w tej kategorii wiekowej?
- W ostatnich latach przesunął się wiek medalistów imprez mistrzowskich seniorów. Najlepsi zawodnicy często przekraczają 30-tkę, inni mają po 27, 28 lat. Powstała ogromna wyrwa, przepaść między juniorami i seniorami. Juniorzy nie są w stanie przebić się na arenie międzynarodowej. Przystępują do turniejów, ponoszą porażkę za porażką, w Polsce tracą przez to możliwość otrzymania stypendium do ministerstwa, zniechęcają się i rezygnują w ogóle ze sportu albo przechodzą – zazwyczaj za wcześnie – na zawodowstwo. Ciężko nam trenerom zatrzymać takich zapaśników. Stworzenie grupy do lat 23 sprawia, że zawodnicy mogą rywalizować z rówieśnikami a nie od razu skakać na głęboką wodę. Mają sparingpartnerów, co w takiej dyscyplinie jak zapasy przynosi duże korzyści szkoleniowe. Podsumowując – kategoria młodzieżowców pozwala płynnie przechodzić do rywalizacji z seniorami.
Jakie są cele polskiej reprezentacji na MMŚ w Bydgoszczy?
- Idealnie byłoby powtórzyć sukces z tegorocznych mistrzostw świata w Paryżu na których zdobyliśmy trzy medale. Mamy szanse i kilku obiecujących zawodników - tegoroczny młodzieżowy mistrz Europy Roman Pacurkowski, brązowy medalista ME U-23 Kamil Kościółek, liderka kobiecej drużyny Katarzyna Mądrowska. Wszyscy są uczestnikami programu Team 100, naszymi nadziejami na start w igrzyskach olimpijskich w Tokio.
Sądzi pan, że w przyszłym roku albo za dwa lata ponownie odbędą się młodzieżowe mistrzostwa świata?
- Wiele zależy od tego, jak wypadną zawody w Bydgoszczy. Do Polski przyjechali przedstawiciele światowej federacji. Będą się dokładnie przyglądać i oceniać te zawody, ale już pierwszy sukces odnieśliśmy. Do udziału w mistrzostwach zgłosili się zawodnicy z ponad 60 krajów. Szkoda by było, gdyby zrezygnowano z tego bardzo dobrego pomysłu.