Reprezentacja Polski zajęła 17. miejsce na mistrzostwach świata, które odbyły się w Niemczech. W nagrodę Polki otrzymały trofeum od prezydenta Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej (IHF).
Cele były bardziej ambitne. Po bardzo dobrym występie w Pucharze Karpat, w którym zespół prowadzony przez Leszka Krowickiego pokonał Rumunię, Brazylię i Macedonię, można było liczyć na udział w fazie play off.
Udanie zaczęły się też te mistrzostwa, od zwycięstwa ze Szwecją. W kolejnym spotkaniu – z Czeszkami – Polski świetnie rozegrały pierwszą połowę i nic nie zapowiadało katastrofy. Uległy jednak 25:29. W grupie przegrały jeszcze zdecydowanie z Norwegią 20:35 i Węgierkami 28:31. W ostatnim spotkaniu tej fazy turnieju pokonały Argentynę 38:20.
Piąte miejsce w grupie dało Polkom prawo do występu o 17. miejsce i nagrodę pocieszenia – Puchar Prezydenta. W bardzo brutalnym w wykonaniu przeciwniczek pojedynku z Angolą wygrały 34:33 i na zakończenie mistrzostw z Brazylią 29:27.
Trener Leszek Krowicki przyznał, że drużyna szansę na wyjście z grupy straciła przegrywając z Czeszkami. Ta porażka na długo została w głowach zawodniczek. Na razie nie chciał poddawać analizie występu Polek na turnieju. Pozytywnym sygnałem było jednak piękne zwycięstwo ze Szwecją i zdolność odbudowania się drużyny w końcówce mistrzostw.
Kolejnym wyzwaniem dla Polek będą teraz eliminacje mistrzostw Europy 2018. Polska wygrała dwa dotychczasowe mecze – u siebie z Włochami i na wyjeździe ze Słowacją. Ale przed drużyną biało-czerwonych mecze z najtrudniejszym rywalem – Czarnogórą, która w Niemczech zaprezentowała się bardzo solidnie i przegrała dopiero w półfinale z Francuzkami.
Polki powtórzyły wynik męskiej reprezentacji, która podczas mistrzostw świata rozegranych w styczniu we Francji również uplasowała się na 17. pozycji.