20:40, 16 Aug 2014 r. ME w lekkoatletyce Zurych 2014: Polacy trafili w dziesiątkę

/files/news/fajdek_zurych.jpg

Sprawdziły się słowa prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Jerzego Skuchy. Polacy zdobyli w ME w Zurychu już 10 medali. W ostatnim dniu zawodów są jeszcze szanse na powiększenie tego dorobku. Po raz ostatni taki plon medalowy Polska przywiozła z mistrzostw Europy w 1974 roku.

Sobota była kolejnym wspaniałym dniem dla biało-czerwonych w Zurychu. Na podium stawała kolejna trójka reprezentantów Polski. Srebrne medale wywalczyli Paweł Fajdek w rzucie młotem i Paweł Wojciechowski. Brązowy krążek zdobyła Joanna Jóźwik w biegu na 800 m.

Dzień zaczął się polskim hymnem zagranym dla Anity Włodarczyk, zwyciężczyni konkursu rzutu młotem. Na podium stała też druga Polka Joanna Fiodorow i obie zgodnym chórem odśpiewały Mazurka Dąbrowskiego. W tym czasie zaczęły się już konkursy młociarzy i tyczkarz, a Jóźwik szykowała się na bieżni do startu. Być może polski hymn pomógłby też Robertowi Soberze, ale mistrz Polski w skoku o tyczce był już po trzech nieudanych próbach na wysokości 5,40 m.

Medalową serię zaczęła młoda biegaczka. Jej sukces był niespodzianką równą tej, jaką sprawił dzień wcześniej Artur Kuciapski także w biegu na dwa okrążenia. Oboje zresztą są podopiecznymi trenera Andrzeja Wołkowyckiego. Debiutantka w ME, która do Zurychu pojechała mimo braku minimum ustalonego przez PZLA, w nagrodę za wspaniałe zwycięstwo w mistrzostwach Polski, pobiegła w każdym z biegów w ME znakomicie taktycznie.

– Wiedziałam, że finał będzie szybki, więc od razu ustawiłam się na końcu stawki i biegłam prawie cały dystans po pierwszym torze – mówiła płacząc ze szczęścia. – 300 metrów przed metą wiedziałam, że trzeba iść do przodu. Może trochę za późno, może za daleko zostałam? Tego dowiem się, gdy już porozmawiam z trenerem. Nie wiem co powiedzieć, to jest niesamowite uczucie – dodała. Dla Jóźwik to były wspaniałe mistrzostwa. Dwa razy poprawiała rekord życiowy. W finale, walcząc o brąz, złamała granicę 2 minut uzyskując znakomity czas 1.59,63 min.

Pawłowie Fajdek i Wojciechowski bardzo cieszyli się ze swoich drugich miejsc. Nie tylko dlatego, że mogli stanąć na podium. Ważne było to, że udało im się wreszcie uporać z kontuzjami, z którami walczyli przez długi czas. Zwłaszcza nasz tyczkarz, który po zdobyciu mistrzostwa świata w 2011 r. więcej czasu spędzał u lekarzy i na rehabilitacji niż na treningach. W Zurychu przeskoczył poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5,70 m i przegrał tylko z faworytem, Francuzem Renaudem Lavillenie.

– Mam nadzieję, że już nikt nie powie, że jestem zawodnikiem jednego skoku. Cieszę się, że doczekałem się, że to co robię znów sprawia mi przyjemność – powiedział Paweł Wojciechowski. W konkursie tyczkarzy oprócz niego i Sobery startował także Piotr Lisek, który z wynikiem 5,65 m zajął 6. lokatę.

Paweł Fajdek uzyskał znakomity wynik 82,05 m. Złoto przegrał z Węgrem Krisztianem Parsem o 13 cm. Polak przyznał, że startował w ME z kontuzją pleców. – Nie wygrałem dziś z najgroźniejszym rywalem, ale wygrałem z samym sobą, z moimi dolegliwościami. Tym bardziej ten medal jest dla mnie cenny. Dziś i wczoraj pokazaliśmy, że Europa rządzi w młocie i tak będzie za rok w mistrzostwach świata i za dwa lata w igrzyskach w Rio – powiedział w rozmowie z TVP. Dobry występ zanotował w rzucie młotem także Szymon Ziółkowski. Zajął piątą lokatę ze swoim najlepszym w sezonie wynikiem 78,41 m.

W niedzielę na starcie staną jeszcze mistrzyni świata z sopockiej hali w skoku wzwyż Kamila Lićwinko i czwarta zawodniczka tamtej imprezy, Justyna Kasprzycka. W maratonie wystartują Yared Shegumo i najlepszy Europejczyk w biegu na 42 km 195 m w ubiegłorocznych IO w Londynie Henryk Szost. Kibicować będziemy także trzem polskim sztafetom. Na dystansie 4x400 m, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, wystąpili w sobotnich eliminacjach bez liderów, finalistów ME: Małgorzaty Hołub i Jakuba Krzewiny. Występy Polaków w Zurychu zakończą sprinterzy w sztafecie 4x100 m.

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie