02:59, 16 Aug 2014 r. ME w lekkoatletyce Zurych 2014: Wymodlone sukcesy biało-czerwonych

/files/news/800_m_meta.jpg

Oczekiwane złote medale Anity Włodarczyk i Adama Kszczota i niespodziewane srebro Artura Kuciapskiego i Joanny Fiodorow to plon polskiej reprezentacji w piątkowych finałach ME w Zurychu.

Do imprezy w Zurychu nie zdarzyło się, żeby Polska miała w biegu finałowym ME trzech reprezentantów. Adam Kszczot, Marcin Lewandowski i Artur Kuciapski dominowali w eliminacjach i półfinałach biegu na 800 m. W finale w gronie kandydatów do złota stawiano dwóch Polaków. Lewandowski i Kszczot – mistrz Europy i brązowy medalista sprzed czterech lat – nie kryli, że interesuje ich w Szwajcarii trofeum z najcenniejszego kruszcu.

Najgroźniejszym rywalem Polaków wydawał się być Francuz Pierre-Ambroise Bosse, zawodnik, który potrafi wytrzymać mocne tempo na całym dystansie. Ten właśnie biegacz wyszedł od początku na prowadzenie. Za jego plecami biegł Lewandowski, a tuż za nim Kszczot. Kuciapski zamykał ośmioosobową grupę. 150 m przed metą zaatakował Kszczot. Błyskawicznie wyszedł na prowadzenie i biegł niezagrożony do mety. Uzyskał czas 1.44,15.

Gdy wydawało się, że tylko jeden z Polaków stanie na podium, bo Lewandowski nie mógł wydostać się z czwartej pozycji, nagle jak rakieta ruszył z ostatniego miejsca Kuciapski. Przy jego prędkości reszta zawodników wyglądała, jakby truchtała. Polak sprawił ogromną niespodziankę zdobywając srebrny medal z rekordem życiowym poprawionym o prawie 1,5 s (1.44,89). Lewandowski był piąty (1.45,78).

Kuciapski nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. W rozmowie z TVP, oglądając z odtworzenia bieg, mówił: – Nie wiem skąd taka forma? Chyba tylko moja ciocia może na to odpowiedzieć. Biegłem ósmy do ostatniego wirażu. O teraz… No nie mam pojęcia, skąd nagle wzięła się taka moc? Muszę zapytać trenera. Tylko jak wyląduje, bo po takim biegu chyba wyrosły mu piórka i zaraz tu przyleci z Warszawy – żartował wicemistrz Europy.

Co mogła wiedzieć ciocia na temat formy biegacza? Kuciapski wyjaśnił dzień później, zapytany o to przez Eurosport. Otóż ciocia poszła w intencji siostrzeńca na pielgrzymkę do Częstochowy i prosiła, aby oddał się w opiekę Matce Bożej, a wtedy ona go poniesie. – I chyba tak się stało - dodał 21-letni zawodnik..

Gdyby ktoś miał stawiać przed ME na zwycięstwo kogoś z polskiej reprezentacji, to byłaby to z pewnością Anita Wlodarczyk. Nasza młociarka od początku sezonu uzyskiwała znakomite wyniki. Poza tym w kwalifikacjach w Zurychu po prostu zdeklasowała rywalki.

Tymczasem zaczęło się nerwowo. Z nieba lały się strugi deszczu, w kole stała woda. Nie przeszkodziło to Joannie Fiodorow objąć prowadzenia dobrym rzutem w I serii. Ale Włodarczyk dwa pierwsze rzuty spaliła, gdyż jej młot lądował poza promieniem. Do trzeciej próby – o być albo nie być w konkursie – zawodniczka przystąpiła bardzo skupiona. Wykonała cztery obroty, a gdy młot opuścił rzutnię podniosła w geście radości ręce do góry. Radość była tym większa, że wylądował daleko (75,88 m), co dawało Polce zdecydowane prowadzenie. Następny rzut był jeszcze lepszy – 76,18 m.

W czwartej kolejce na drugą pozycję wysunęła się Słowaczka Martina Hrasnova uzyskując odległość 74,66 m. To zmobilizowało Włodarczyk. Jej młot wylądował tuż przy linii oznaczającej rekord świata! Zabrakło do niego jednak 60 cm, ale odległość 78,76 m jest nowym rekordem Polski. Włodarczyk, mając już w kieszeni złoto, w ostatniej kolejce spróbowała zmierzyć się jeszcze raz z rekordowym wynikiem. Poprosiła publiczność o doping. Skupiła się i wyrzuciła młot, który poszybował niewiarygodnie daleko, ale rąbnął nie w murawę w promieniu rzutu tylko w… podstawę podium dla zwycięzców.
Fiodorow do ostatniej kolejki zajmowała czwarte miejsce. Nie straciła jednak wiary w sukces i koncentracji. W swej ostatniej próbie uzyskała najlepszą odległość – 73,67 m – a co najważniejsze, lepszą niż wynik Niemki Kathrin Klaas, która tym samym spadła poza podium.

– W trzeciej kolejce postanowiłam zaryzykować: albo rzucę daleko, albo pożegnam się z konkursem – powiedziała Włodarczyk w rozmowie z Eurosportem. – W ostatniej kolejce nastawiłam się na rekord świata, ale trafiłam podium. No cóż, nie wyszło w Londynie, nie udało się w Zurychu to do trzech razy sztuka. Postaram się o rekord podczas memoriału Kamili SKolimowskiej w Warszawie – zapewniła mistrzyni Europy.

Dzięki piątkowym występom biało-czerwonych Polska awansowała w tabeli medalowej na piąte miejsce. Wyprzedzają nas tylko Brytyjczycy, Francuzi, Rosjanie i Holendrzy. Gdyby dopisało nam nieco szczęścia, to dorobek mógł być jeszcze pokaźniejszy. Czwarte miejsca zajmowali bowiem zadowolona ze swojego występu Renata Pliś na 1500 m i rozczarowany Jakub Krzewina na 400 m. Także na dystansie jednego okrążenia piątą lokatę wywalczyła szczęśliwa Małgorzata Hołub i wspomniany powyżej Marcin Lewandowski, któremu, jak mówił: odcięło prąd na finiszu 800 m. Finałowy bieg na 200 m Karol Zalewski zakończył na ósmym miejscu.

Przed Polakami jeszcze kilka szans medalowych. Być może już w sobotę w ślady Anity Włodarczyk pójdzie w rzucie młotem Paweł Fajdek. Także on wygrał eliminacje w Zurychu. Poza tym jest przecież aktualnym mistrzem świata, a szlachectwo zobowiązuje…

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie