14:55, 20 Oct 2013 r. Najsilniejsi ludzie świata na pomoście w Hali Ludowej

/files/news/dsc03590.jpg

W niedzielę we Wrocławiu rozpoczęły się mistrzostwa świata w podnoszeniu ciężarów. Z polskiej ekipy, jako pierwsza na pomoście pojawiła się Marzena Karpińska, mistrzyni Europy z 2012 roku w kategorii 48 kg, która zajęła 5. miejsce.

Prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Szymon Kołecki liczy, że w imprezie, która potrwa do 27 października, Biało-Czerwoni mogą wywalczyć cztery medale. – Cztery to realna ocena siły naszych reprezentantów. Jeśli na podium stanie trzech Polaków, będzie super. Dwa medale to nasz obowiązek – mówi.

Mistrzostwa mogły zacząć się od miłego wydarzenia. Do rywalizacji wróciła bowiem Marzena Karpińska. Sztangistka z Biłgoraja półtora roku temu została zdyskwalifikowana za używanie środków dopingujących. Dwuletnia kara została skrócona do 16. miesięcy i reprezentantka Polski mogła stanąć na pomoście w Hali Ludowej. Była jedyną Polką, która miała szansę walczyć we Wrocławiu o medal MŚ.

Karpińska nie  była  przygotowana do tych zawodów na tyle, by podjąć walkę o medal. Decyzja o jej odwieszeniu zapadła na 2 tygodnie przed imprezą.  Zawodniczka zaliczyła tylko  po jednym udanym podejściu w każdym boju. Były to pierwsze podejścia do bezpiecznych ciężarów: 78 kg w rwaniu i 97 kg w podrzucie. Próba włączenia się  do walki o medal pokazała braki treningowe. W tej sytuacji uzyskane miejsce  przez Marzenę Karpińską należy ocenić jako dobre, ale wynik daleki od jej rekordów życiowych.

Media nie spodziewają się sukcesów Biało-Czerwonych od poniedziałku do czwartku. Rzeczywiście, największe emocje zaczną się w piątek. Wówczas do rywalizacji stanie Adrian Zieliński. W sobotę o medale powalczą mistrz Europy sprzed trzech lat Arsen Kasabijew i młodszy brat mistrza olimpijskiego z Londynu Tomasz Zieliński. W niedzielę zaś Marcin Dołęga i brązowy medalista IO 2012 Bartłomiej Bonk. Ale miła niespodzianka może czekać nas już w czwartek. Czarnym koniem ekipy powinien bowiem okazać się Krzysztof Zwarycz.

– Jestem przygotowany na tyle dobrze, by zdobyć medal – mówił w ubiegłym tygodniu Adrian Zieliński. – Z tym, że moja kategoria będzie najmocniej obsadzona, bo do Polski przyjeżdżają wszyscy najlepsi. Żeby stanąć na podium trzeba będzie w dniu startu wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności.

Cały dochód ze sprzedaży biletów – pomniejszony o koszty ich produkcji oraz dystrybucji – ma zostać przekazany na leczenie jednej z córek Bartłomieja Bonka.

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie