13:50, 08 Aug 2012 r. Podsumowanie XI dnia igrzysk olimpijskich w Londynie

/files/news/070812221631-20120807_windsurfing20120807_030.jpg

Trzeba walczyć do końca. Ja to pokazałam. Uuuuuuuuuuu! Mam medal dla Polski! – wykrzykiwała Zofia Noceti-Klepacka. W wyścigu medalowym w żeglarskiej klasie RS:X Polka zajęła 3. miejsce i zdobyła brązowy medal. Godzinę wcześniej także po brąz dopłynął do mety Przemysław Miarczyński w męskim RS:X.

Polacy byli wśród faworytów tej konkurencji jeszcze przed rozpoczęciem olimpijskich regat. Oboje nie byli już debiutantami w IO, niemal co roku zdobywali medale MŚ, a warunki atmosferyczne w zatoce w Weymouth odpowiadały Polakom, co pokazały regaty przedolimpijskie w tym miejscu, w których Noceti-Klepacka odniosła zwycięstwo, a Miarczyński był 3.

Ale zawody olimpijskie nie układały się bardzo dobrze, zwłaszcza dla naszej reprezentantki. Miarczyński znakomicie zaczął starty, ale z każdym dniem było trochę gorzej i po 10 wyścigach, przed startem do medalowego, był czwarty. Na złoto i srebro nie miał praktycznie szans. Lider, Holender Dorian van Rijsselberge, był przez całe zawody klasą dla siebie i aby wygrać regaty, musiał tylko dopłynąć do mety w wyścigu medalowym. Polak walczył o brąz z Niemcem Tonim Wilhelmem, który był lepszy od naszego reprezentanta o 6 pkt. Znaczyło to, że Miarczyński musi przypłynąć do mety o trzy pozycje przed swym rywalem. Udało się, Polak był 4., Niemiec dopiero 9.

– On wiedział, że ja dobrze pływam w wyścigach medalowych i chyba nie wytrzymał tego psychicznie – mówił szczęśliwy Miarczyński. – Nie cały czas miałem w tych regatach szczęście, ale dziś dopisało. Marzyłem o tym medalu i wierzyłem w niego. Widać, że wiara czyni cuda.

Miarczyński podziękował także Piotrowi Myszce. Partner z grupy treningowej, mistrz i wicemistrz świata, który przegrał kwalifikacje krajowe z Miarczyńskim, nie opuścił kolegi w przygotowaniach do startu w IO. Do końca był jego sparingpartnerem, także w Weymouth, tuż przed rozpoczęciem regat. – Ten medal to zasługa Piotra w 80 procentach – mówił rozemocjonowany Przemysław Miarczyński.

Na start Noceti-Klepackiej czekaliśmy w nerwach. Polka w tych regatach żeglowała pechowo. Już w I wyścigu zaplątała się w linę na starcie. W innym popłynęła o 1 okrążenie za dużo i zamiast 2. była na mecie 23. W decydującym wyścigu miała teoretycznie trudniejsze zadanie niż jej kolega z RS:X Team. Hiszpanka Marina Alabau Neira zapewniła sobie już wcześniej złoty medal, ale na dwa pozostałe medale szansę miało sześć żeglarek.

Polka startowała z 5. pozycji. Od startu ruszyła jak z procy Ukrainka Olha Masliwec – szósta przed wyścigiem – która przez 3/4 dystansu utrzymywała się na prowadzeniu, co dawało jej srebrny medal. Na ostatnim kursie wyprzedziła ją Hiszpanka, która przypieczętowała swój sukces. Tymczasem na kolejnych miejscach sytuacja źle ułożyła się dla Masliwec, ale dobrze dla Klepackiej.

Polka płynęła na początku na 4. pozycji. Zapewniało jej to brązowy medal. W połowie dystansu wyprzedziła jednak naszą reprezentantkę Finka Petaja i zepchnęła ją poza podium. „Zocha” zaryzykowała przed piątym znakiem, pożeglowała w prawo, gdy jej rywalki popłynęły w lewo. Naszej reprezentantce dopisało szczęście. Na ostatnim znaku kursowym wyszła na trzecie miejsce, czwarta była Finka (dawało jej to w klasyfikacji generalnej srebro) i w takiej kolejności dopłynęły do mety. Tym samym zepchnęły z podium Ukrainkę.

Ta nie mogła pogodzić się z porażką. Jej ekipa złożyła protest, sugerując, że nasza ekipa ma zbyt niskie ubezpieczenie. Noceti-Klepacka przeżywała bardzo chwile, gdy czekała na decyzję arbitrów, ale ci rozpatrzyli skargę na korzyść Polski. – To było obrzydliwe. Ona często trenuje z nami, a chciała zdobyć medal nie w uczciwej walce, ale przy zielonym stoliku – skomentowała Polka.

Zofia Noceti-Klepacka była przeszczęśliwa odbierając medal. – Miałam moment załamania podczas wyścigu. Już myślałam, że wszystko stracone. Ale przez myśl mi nie przyszło, żeby przestać walczyć. Trzeba walczyć do końca – mówiła z uśmiechem nie mieszczącym się jej w twarzy. – Spełniłam moje marzenie. Od kiedy zaczęłam interesować się sportem, od kiedy pierwszy raz przyszłam na basen, chciałam pojechać na igrzyska olimpijskie i zdobyć medal – dodała. Żeglarka nie zamierza go jednak zatrzymać dla siebie. Już przed przyjazdem do Londynu zapowiedziała, że gdy zdobędzie trofeum zlicytuje je na rzecz 5-letniej sąsiadki, chorej na mukowiscydozę Zuzi.

Niedobre wieści przyszły za to ze stadionu lekkoatletycznego. Do finału nie awansowali nasi 800-metrowcy, którzy od 2 lat znakomicie biegali w najważniejszych imprezach, czym rozbudzili nasze nadzieje, nawet na medal. Marcin Lewandowski miał 9. czas, a Adam Kszczot 12. Do finału awansowała ósemka.

– Nie mam sobie nic do zarzucenia. Walczyłem do ostatniego metra – powiedział rozczarowany Lewandowski, który o 0,01 s wyprzedził na kresce słynnego Rosjanina Jurija Borżakowskiego. Przed finiszem był jednak trochę zamknięty za plecami rywali. Być może to zaważyło, że zabrakło mu do szczęścia tylko 0,15 s.

Znacznie gorzej taktycznie rozegrał bieg Adam Kszczot. Pierwsze 400 m biegł ostatni. Na drugim okrążeniu przesuwał się do przodu, ale musiał pokonać je w bardzo mocnym tempie i nie starczyło mu sił na skuteczny finisz. – Nie wiem, czy rywale pobiegli za szybko, na pewno ja pobiegłem za wolno – mówił biegacz.

Medal, nawet złoty, był w zasięgu Piotra Małachowskiego. Zdrowego Małachowskiego. Nasz srebrny medalista z IO w Pekinie przyjechał jednak do Londynu z niedoleczoną kontuzją prawego bicepsa. – Zabrakło trochę treningów, które musiałem przerwać przez kontuzję. Ale nie chcę się tym usprawiedliwiać. Byłem piąty i tyle. Nie wykorzystałem swojej szansy – powiedział Małachowski, który uzyskał w konkursie odległość 67,19 m. Złoto (Robert Harting) dawało 68,27 m, brąz (Virgilijus Alekna) 68,03 m.

Miłą niespodzianką zawodów lekkoatletycznych był awans do półfinału biegu na 200 m Kamila Kryńskiego. Polski sprinter zajął 3. miejsce w swojej serii dające bezpośrednią kwalifikację. To, przy dobrym, wcześniejszym biegu na 100 m Dariusza Kucia dobrze rokuje przed startem naszej sztafety 4x100 m.

Dobrą wiadomością z toru kajakowego był awans do finału Beaty Mikołajczyk i Karoliny Nai w K-2 500 m. Nie udała się ta sztuka Anecie Koniecznej w K-1 500 m i dwójce kanadyjkarzy Marcinowi Grzybowskiemu i Tomaszowi Kaczorowi w C-2 1000 m, którzy wystartują w finałach B.

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie