SOCZI 2014 - XII dzień

To był dzień wielkich wydarzeń. Dla Norwegii i tak naprawdę całego światowego sportu, dobry, a dla gospodarzy igrzysk, tragiczny. Zacznijmy od pierwszego. Ole Einar Bjoerndalen został 19 lutego 2014 r. najbardziej utytułowanym sportowcem w historii zimowych igrzysk olimpijskich. Biatlonowa sztafeta mieszana Norwegii, z Bjoerndalenem w składzie, wygrała rywalizację, w związku z czym dopisał on do dorobku ósmy złoty medal i 13. w ogóle.
Norweg w styczniu skończył 40 lat. Jest najstarszym w stawce, ale formy można mu pozazdrościć. Dość powiedzieć, że w Soczi zdobył już wcześniej złoty medal w indywidualnym biegu sprinterskim. W tych ZIO może jeszcze powiększyć dorobek po starcie w sztafecie męskiej.
- Chciałbym podziękować przede wszystkim rodzicom, bo chyba dali mi jakiś talent. Na pewno dali - mówił po historycznym biegu. - Nie mam żadnej tajemnicy sukcesu. Po prostu, potrafię się porządnie zmotywować. I nie byłem nigdy chory, ani kontuzjowany. Rok w rok mogłem prawidłowo przeprowadzić zaplanowany trening. Czy ten medal będzie dla mnie specjalny? Nie, najważniejszy będzie zawsze pierwszy złoty.
A ten pierwszy Bjoerndalen wywalczył 16 lat temu, w igrzyskach w Nagano, w sprincie. Prawdziwym bohaterem ZIO został jednak cztery lata później, w Salt Lake City. W USA na najwyższym stopniu podium stawał cztery razy.
Sukces Norwega nie poruszył tylko rosyjskich kibiców. Dla wielu z nich igrzyska się skończyły równo z syreną kończącą hokejowy mecz Rosja - Finlandia. W spotkaniu o awans do półfinału Sborna przegrała 1:3. Ekipa pełna gwiazd objęła prowadzenie, ale jeszcze w I tercji przegrywała 1:2. Kolejnego gola Finowie strzelili w II tercji. Jednym ze strzelców był Teemu Selanne, który w tym właśnie meczu pobił rekord wszech czasów w liczbie strzelonych goli w ZIO. Fin w Soczi startuje już w szóstych swoich igrzyskach.
W III tercji Rosjanie wściekle starali się odrobić straty przy coraz bardziej cichnących trybunach hali lodowej Szajba. Ale walili tylko głową w mur. Mur ten nazywa się Tuukka Rask i na co dzień jest bramkarzem zespołu Boston Bruins. Fin w całym meczu obronił 37 strzałów.
Inne wydarzenia z środy zeszły na dalszy plan. Nawet zwycięstwo Martiny Sablikovej w wyścigu na 5000 m. Czeska panczenistka pokonała w bezpośrednim pojedynku Holenderkę Ireen Wust, która do swojej kolekcji z Soczi - złoto na 3000 m, srebra na 1000 m i 1500 m - dołożyła kolejny srebrny krążek.
Polskich kibiców na pewno najbardziej interesowała forma Marit Bjoergen. W drużynowym sprincie Norweżka pokazała, że jej kryzys był chwilowy. Biegła bardzo dobrze zdobywając w parze z Ingvild Oestberg złoto i wyprowadzając swój kraj na pierwsze miejsce w tabeli medalowej. Bjoergen jest więc nadal faworytką biegu na 30 km tech. dowolną, w którym zmierzy się z Justyną Kowalczyk.

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie